Dokładnie 26 dni po tym, jak paskudnie skręciłem nogę wróciłem na biegowy szlak!
 |
Nigdy bym nie przypuszczał, że brak możliwości biegania tak bardzo się
na mnie odbije. Frustracja i uczucie straconego czasu - to główne
emocje, które mi ostatnio towarzyszyły. Dodatkowo dobijał mnie fakt, że
imprezy, które były moją motywacją w czasie trudnych, jesienno-zimowych
treningów odbywają się bez mojego udziału.
|
 |
Odjazd autokaru na start 39. Biegu Transgranicznego Gartz / Gryfino |
 |
Bieg 10 km Unii Europejskiej i 5 km Konstytucji 3 Maja w Szczecinie | | | | | | |
 |
Do powrotu na biegowe ścieżki przymierzałem się już tydzień temu, ale noga nie była jeszcze na to gotowa. Wiedząc, że mogę sobie tylko zaszkodzić - odpuszczałem. Poza tym nie można było zapomnieć o diagnozie lekarza (rodzinnego) wg, którego powrót do pełnej sprawności zajmie mi miesiąc, a wg chirurga nawet 6-8 tygodni.
Przez cały czas noga była smarowana maścią i kilka razy dziennie obkładana lodową, żelową opaską. Problem w tym, że opuchlizna nie schodziła. Generalnie gojenie się przebiegało wg mnie baaaardzo wolno :/ Chciało się już wreszcie założyć buty i ruszyć na swoje ścieżki :)
Wreszcie w czwartek, po 26 dniach abstynencji biegowej postanowiłem sprawdzić czy noga da radę. W podjęciu decyzji pomogła mi fajna słoneczna pogoda, której ostatnio brakowało.
Do boju ruszyłem bardzo delikatnie. Pierwsze kroki - jakbym stąpał po polu minowym. Z czasem coraz pewniej. Skłamałbym, gdybym napisał, że noga funkcjonowała bez zarzutów. Czułem ją dość wyraźnie, stąd początkowo biegłem bardzo wolno, zastanawiając się ile km dziś zrobię. 6? 8? Ostatecznie po 3,5 km wolnego, wręcz asekuracyjnego biegu postanowiłem się zatrzymać i kilkanaście minut poświęcić na rozciąganie.
Noga lekko odpoczęła więc ruszyłem dalej i zrobiłem kolejne + 6,5 km biegu + marsz + trucht. Łącznie: Dystans - 10.84 km, Czas trwania 1g:02m:17s, Średnia ("zawrotna") prędkość 5:45 min/km.
Rozpoczynam więc mozolny powrót do formy sprzed kontuzji, chociaż noga nie jest jeszcze w 100% sprawna.
Najważniejsze jednak, że mogę wreszcie nabiegowo zobaczyć uroki Oder Neiße Radweg.
|







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz